Cześć, mam problem z instalacją gazową landi renzo oryginalnie montowane na 1 strzał w skoda Rapid 1.2. problem zaczął się od momentu kiedy auto trafiło do blacharza, ten wymienił progi i podmalował komorę silnika. Wraz z malowaniem komory, silnik został umyty. Przy odbiorze auta instalacja LPG była wyłączoną, przy próbie włączenia pojawił się komunikat dźwiękowy o tym iż w instalacji nie ma gazu, panel też pokazywał iż gaz się skończył. Więc podjechałem do najbliższej stacji paliw i do tankowałem gazu ( weszło tylko 15 l ) następnie panel sterowania załączył się i pokazywał już pełna wartość zbiornika. Po przejechaniu kolejnych km auto nie przychodziło na LPG, pomyślałem iż blacharz może zakręcił zawór przy butli. Niestety zawór od butli był odkręcony dodatkowo zauważyłem iż nie ma możliwości w czasie jazdy włączenia czy wyłączenia instalacji LPG, panel nie odpowiadała na jakiekolwiek działania. Panel reaguje tylko 5 sek po przekręceniu stacyjki na zapłon. Po tych 5 sek przestaje reagować. W międzyczasie próbowałem połączyć się programem diagnostyczny do instalacji LPG, niestety bez skutecznie ciągle pojawiał się błąd c10. Dziś z rana odstawiłem auto do gazownika, auto po 2h diagnostyki wróciło bez informacji co się stało, od razu trafiło do drugiego pana gazownika. Niestety kolejny fachowiec po sprawdzeniu bezpieczników rozłożył ręce. Pytanie mam do was czy możliwe że sterownik główny od LPG wyzionął ducha i daje takie a nie inne objawy? Czy szukać bardziej przyczyny w przewodach prądowych?
Niestety nie mam możliwości pozostawienia auta na dłuższą diagnostykę bo w sobotę wieczorem auto musi przejechać 1,5 tys km. Jedynie co zostaje to proces zniwelowania problemu samemu za wszystkie komentarze z podpowiedziami będę wdzięczny. A dla osoby która strzeli właściwą diagnozę o ile taka insteje przewiduje nagrodę
